Architekt Miasta jak kwiat magnolii po przymrozkach

Architekt Miasta jak kwiat magnolii po przymrozkach

W ostatnich tygodniach jednym z top-tematów w lokalnych mediach jest sprawa Architekta Miasta. Przyczyną nie jest jednak jego znaczący wpływ na rozwiązanie głównych sytuacji konfliktowych w Rzeszowie. Nie jest nią także rozstrzygnięcie niezwykle interesujących konkursów architektonicznych czy urbanistyczno-architektonicznych. Może zatem dzięki niemu przyjęto świetne  studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego, albo miejscowy plan rewitalizacji, a może chociaż zainicjowano budowę jakiegoś niezwykłego obiektu o funkcji publicznej? Nic z tych rzeczy… Społeczność lokalną, niemal jak w filmach Hitchcocka rozgrzała nagła wiadomość o rezygnacji Pana Janusza Sepioła z funkcji Architekta Miasta. Czy później napięcie już tylko rosło? Też niestety nie… Raczej opadło, sięgając dość niskich poziomów… może nawet jeszcze ciut niższych. Przyczyną odejścia wszak nie okazał się spór o system zagospodarowania przestrzennego czy kompromitacja tzw. Zielonej Konstytucji Rzeszowa. Przyczyna okazała się być bardzo prozaiczna – chęć przejścia na emeryturę. Tutaj jednak następuje pewien zwrot akcji. Okazuje się bowiem, że w rozpisanym przez Miasto konkursie pojawia się nowy kandydat… ten sam, ale już jakby nieco bardziej emerytowany Janusz Sepioł. Wyszłem, ale miałem blisko więc przyszłem – powiedziałby Piotr Bałtroczyk.

Czy zatem po roku pełnienia „służby” jedyne co możemy napisać o Architekcie Miasta Rzeszowa to to, że był, odszedł na emeryturę i być może powróci?

Postaram się w dalszej części tego felietonu dokonać krótkiej, subiektywnej oceny momentu, w którym jesteśmy i tego co nas jako społeczność, Miasto, do tego momentu doprowadziło.

Przepis na sukces czyli jak to się zaczęło?

Architekt Miasta Rzeszowa to dziecko wielu ojców i matek. Pomysł wykreowania tego typu roli w Rzeszowie powstał na jednym ze spotkań zorganizowanych przez SARP (Stowarzyszenie Architektów RP) oraz RdRz (ruchu Razem dla Rzeszowa) na przełomie 2020 i 2021 roku. To w tej roli środowiska społeczne oraz architektów i urbanistów upatrywały panaceum na bardzo silne napięcia wokół chaosu urbanistycznego w Rzeszowie, do których doprowadziło blisko 20 lat rządów Prezydenta Tadeusza Ferenca oraz środowiska Rozwoju Rzeszowa. Szansa na realizację pomysłu pojawiła się bardzo szybko. Po ustąpieniu Pana Tadeusza Ferenca z urzędu, pełniący obowiązki Prezydenta Miasta, Pan Marek Bajdak powołał zespół ekspertów składający się z przedstawicieli SARP, POIARP (Podkarpackiej Okręgowej Izby Architektów RP), pracowników Urzędu Miasta oraz Biura Rozwoju Miasta. Do zespołu zostałem także zaproszony z ramienia Politechniki Rzeszowskiej, jako specjalista zajmujący się zarządzaniem publicznym. Mimo, że praca zespołu początkowo nie była łatwa, finalnie już w czerwcu 2021 roku wypracowana została koncepcja roli Architekta Miasta, przyjęta przez wszystkich członków gremium bez uwag, a wręcz z dużym zadowoleniem (nawet przez bardzo sceptycznych na początku przedstawicieli Biura Rozwoju Miasta). Entuzjazm tego czasu bardzo dobrze przedstawia wpis na stronie SARP, który poniżej zacytuję:

Z ogromną radością informujemy, że zespół zakończył pracę skutecznie, a wypracowana rola Architekta Miejskiego niesie ogromną nadzieję na poprawę przestrzeni miasta oraz polityki przestrzennej. Wydaje się bardzo prawdopodobne, że wypracowane wytyczne pozwolą na powołanie Architekta Miasta w formie sprawczej i unikatowej w skali kraju. Na miarę wyzwań przed którymi stoi Rzeszów.

Tak, wypracowaliśmy wówczas rozwiązanie, które nie tylko było unikatowe w skali kraju, ale także gotowe do zastosowania. Obejmowało ono zarówno rozwiązania organizacyjne (miejsce w strukturze organizacyjnej, zakres obowiązków, zakres nadzoru hierarchicznego i merytorycznego), jak i rozwiązania formalne (głównie zmiany w regulaminach Urzędu Miasta i Biura Rozwoju Miasta). Na czym polegała innowacyjność? Głównym osiągnięciem wypracowanego rozwiązania było zapewnienie Architektowi Miasta sprawczości nad procesem zarządzania przestrzenią poprzez integrację procesu planowania zagospodarowania przestrzeni (decyzje o warunkach zabudowy, miejscowe plany zagospodarowania) oraz ściślejsze powiązanie go z decyzjami administracyjnymi np. dotyczącymi pozwoleń na budowę. Oczywiście spektrum wyzwań przewidziano znacznie większe – konkursy, plany rewitalizacji, współpraca z nauką, itd. Mogliśmy mieć pierwszą, prawdziwą innowację w sferze rozwiązań instytucjonalnych… – taki unikatowy przepis na sukces w walce o ład przestrzenny. No właśnie… mogliśmy…

Kucharzu, czy ci nie żal?

Obejmując obowiązki Prezydenta Miasta, Konrad Fijołek dostał „gotowca” – przepis na bardzo dobre, wykwintne, wyraziste danie. Wystarczyło odpowiednio dosolić, ale na pewno nie spieprzyć. Dobrego kucharza jednak nie poznaje się po tym, czy ma zdjęcie z Robertem Makłowiczem, lecz po tym jak smakują dania, które przyrządza. Nowy Prezydent rozpoczął swoją kadencję z przytupem… zielona konstytucja Rzeszowa (studium), zielone Podwisłocze, generalnie dużo zielonego. Jak się później okazało zieleń w Rzeszowie uzyskuje się najłatwiej na papierze, kredkami i na cudzym terenie, gdyż Miasto swoich terenów ma jakby to powiedzieć… nie za dużo. Kwestia Architekta Miasta wywoływała jednak w nowym prezydencie jakby nieco mniejszy przytup. Najpierw okazało się, że trzeba czekać, aż kandydat Janusz Sepioł dokończy swoje zobowiązania w poprzednim miejscu pracy. Ostatecznie, po kilku miesiącach, w połowie listopada 2021 roku Rzeszów ma Architekta Miasta. Zatrudnieniu Janusza Sepioła towarzyszyła jednak niezwykła jak cisza… Niezwykła tym bardziej, że po kilku miesiącach Konrad Fijołek przyzwyczaił już wszystkich, że jest „prezydentem miliona zdjęć”. Porównując do rozgłosu jaki nadano zatrudnieniu szefowej Kancelarii, uznać by można, że zatrudniono podrzędnego urzędnika. Tymczasem Janusz Sepioł to niewątpliwie wybitna postać – doświadczony polityk o olbrzymiej wiedzy architektonicznej i urbanistycznej, a do tego erudyta, sprawiający bardzo dobre wrażenie w bezpośrednich kontaktach. Dlaczego zatem tak cicho, tak skromnie, tak niepostrzeżenie? Odpowiedź przychodzi powoli, acz konsekwentnie.

Już w trakcie przyjmowania architekta miasta okazało się, że Prezydent Konrad Fijołek pominął ważny element rozwiązania, które wypracowano podczas prac zespołu ekspertów, a mianowicie rekomendację środowiska architektów dla kandydatów na stanowisko Architekta Miasta. Tłumaczono to wówczas, choć niezbyt przekonująco, przyśpieszoną procedurą w związku z przeniesieniem pana Janusza Sepioła z urzędu, w którym wcześniej pracował do Urzędu Miasta Rzeszowa. Był to pierwszy plasterek cytryny zaserwowany przez Prezydenta Konrada Fijoła środowisku architektów. Jeden… do przełknięcia…, wszak jest Architekt Miasta… od tej pory będzie tylko lepiej. Bardzo szybko okazało się, że chyba gdzieś w Ratuszu jest cała plantacja cytryn. Zatrudniono bowiem bardzo dobrego, uznanego w kraju specjalistę, nie nadając mu jednak uprawnień, które proponował zespół specjalistów, dając natomiast pracownika i biuro na Targowej, aby za blisko do Ratusza nie było. Wyrzucenie pracy kilkuoosobowego zespołu specjalistów do kosza to już całe wiadro cytryn, które prezydent zaserwował środowisku architektów. Cóż… jedno wiadro… do przełknięcia… wszak jest Architekt Miasta… może od tej pory będzie tylko lepiej?

Czy nam smakuje to danie?

Jest listopad 2022 roku, a Miasto Rzeszów jest w przededniu zatrudnienia po raz drugi Janusza Sepioła na stanowisko Architekta Miasta – według doniesień medialnych jedynego kandydata. Czy towarzyszy temu wydarzeniu radość i nadzieja na kontynuację dobrej polityki przestrzennej? Raczej nie. Można natomiast mówić o czkawce po zjedzeniu wiadra cytryn, a gorycz skórki z cytryny miętolonej od roku dominuje wszystkie smaki. Jakie jest zatem to danie pod nazwą Architekt Miasta, które przyszło nam spożywać w trakcie ostatniego roku?

Po pierwsze jest to danie niedosolone. Architekt Miasta nie jest celem samym w sobie. To jest rola po coś. Tak była postulowana i tak była tworzona przez zespół ekspertów. Architekt Miasta miał być fundamentem budowy ładu przestrzennego w Rzeszowie, miał wprowadzić nową jakość nie tylko w planowaniu przestrzennym, ale we współkreowaniu przestrzeni razem z interesariuszami społecznymi. Miał być także autorytetem rozstrzygającym spory i łagodzącym napięcia w punktach zapalnych. Tak się nie stało. Kompromitacja Zielonej Konstytucji Rzeszowa, zgniły kompromis Prezydenta Konrada Fijołka z deweloperami przy Podwisłoczu, czy never-ending story stadionu Resovii i zagospodarowania przestrzeni przy Wyspiańskiego. W żadnej z tych bulwersujących spraw Architekt Miasta nie zaznaczył swojej obecności, wpływając pozytywnie na ich przebieg.

Po drugie, jest to danie spieprzone. Prezydent Konrad Fijołek wziął do ręki przygotowany przez specjalistów przepis na danie, a następnie wyrzucił do kosza i zaczął gotować po swojemu. Po roku widzimy, że ono nie smakuje, a brawura nowicjusza raczej pachnie arogancją niż talentem. Zastosowane przez Prezydenta Konrada Fijołka rozwiązania dla Architekta Miasta, oparte na powiązaniach poziomych są bowiem dobre, ale dla organizacji o znacznie wyższym rozwoju instytucjonalnym niż Urząd Miasta Rzeszowa oraz o zupełnie innej kulturze organizacyjnej. Zarzut nie polega zatem na tym, że nie wykorzystano rozwiązań przygotowanych przez specjalistów, tylko na tym, że odrzucając te rozwiązania zastosowano błędne. Nie ma tutaj znaczenia, czy wynikało to z braku wiedzy nowego prezydenta czy było to celowe działanie, osłabiające rolę Architekta Miasta – danie wyszło spieprzone.

Po trzecie, jest to danie z kuchni niby-fusion. Janusz Sepioł na stanowisku Architekta Miasta Rzeszowa przypomina mi kwiat magnolii. Miałem okazję porozmawiać z nim dwukrotnie, lajkuję systematycznie przepiękne akwarele wrzucane przez Pana Janusza na social-media. Obcowanie z taką osobą jest dla mnie osobiście tym większą przyjemnością, że niewiele brakowało a wybrałbym studia z architektury. Wrażliwość, eteryczność, erudycja, wiedza, ale także doświadczenie urzędnicze. Moim zdaniem Janusz Sepioł ma wciąż potencjał aby zachwycić. Udzielił kilku mocnych wywiadów, formułując oceny, które wymagały niezwykłej odwagi i na które chyba niewiele osób by się zdobyło. Uporządkował nieco politykę wydawania warunków zabudowy. Zaproponował kilka ambitnych kierunków, m.in. bibliotekę czy ogród botaniczny. Jeśli jednak kwiat magnolii ma być ozdobą dania, to nie można wynieść go na mróz na parapet, myśląc że jest to nowoczesna technika kuchni fusion. To się zawsze kończy porażką.

Quo vadis kucharzu?

Prezydent Konrad Fijołek, podejmując próby budowania ładu przestrzennego w Rzeszowie, przypomina mi kucharza-masochistę. Co użyje noża, to okazuje się że to tasak – za duży, za ciężki i za tępy. Nie na tyle jednak, aby kucharz nie odczuł konsekwencji nieodpowiedniego władania tym narzędziem. Być może, zamiast próbować być kucharzem, lepiej zostać szefem restauracji, zatrudnić szefa kuchni, dać mu ostre narzędzia i dobry zespół?

Mimo że mój felieton może wyda się nieco uszczypliwy i ironiczny, to chce podkreślić, że trzymam mocno kciuki za obu panów – Prezydenta Konrada Fijołka oraz byłego/nowego(?) Architekta Miasta, Janusza Sepioła. Rzeszów wymaga mądrych decyzji i odwagi aby je podejmować. Powodzenia!

Jacek Strojny
Obserwuj
Ostatnie artykuły autora: Jacek Strojny (zobacz wszystkie)

Podziel się z innymi:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *