Często słyszymy, że Rzeszów jest najczystszy, najładniejszy, najlepszy, ale jak wygląda prawda wiedzą tylko sami mieszkańcy i to nieliczni. Korki, długie dojazdy, słaba komunikacja miejska, chaos urbanistyczny, nieprzemyślane inwestycje jak okrągła kładka, most nad Zalewem czy Wisłokostrada.
Parę lat temu prezydent Rzeszowa zaprosił do ratusza deweloperów. Na spotkaniu omawiano m.in. wniosek miejskiego radnego, który zaproponował, aby ratusz przygotował projekt uchwały dotyczący sporządzenia planu zagospodarowania przestrzennego dla terenów wzdłuż Wisłoka. Uchwalenie takiego planu pozwoliłoby usystematyzować działania inwestycyjne i stworzyć spójną tkankę miejską.
Niestety, według Tadeusza Ferenca i jego świty, takie działania, to “blokowanie” inwestycji w mieście. Prezydent Rzeszowa chce, żeby deweloperzy mogli spokojnie i bez przeszkód realizować swoje cele, tj. pomnażać majątki kosztem mieszkańców i ich zdrowia.
Efekty takiej nieprzemyślanej polityki – braku planów zagospodarowania – widzimy dziś w wielu miejscach na terenie całego Rzeszowa. Najlepiej obrazuje to sytuacja wzdłuż Wisłoka i w południowej części miasta, na osiedlach Budziwój i Drabinianka. Totalny chaos urbanistyczny, osiedla “getta”, brak infrastruktury, brak usług, korki, brak dróg rowerowych i marna komunikacja publiczna. W dodatku siatka ulic to dawne wijące się polne drogi pokryte asfaltem. Czy tak powinno wyglądać europejskie miasto szczycące się mianem “stolicy innowacji”?
Dlatego ważne jest tworzenie planów zagospodarowania przestrzennego. Tam, gdzie zabudowa powstawała na podstawie planów urbanistów, budynki są odsunięte od siebie tak, aby wpadało do nich światło słoneczne, a mieszkańcy nie mogli zaglądać sobie w okna. Między budynkami jest dużo zieleni, place zabaw i tereny rekreacyjne. W najbliższej okolicy są sklepy i podstawowe punkty usługowe – przychodnie, przedszkola, szkoły, restauracje, czasem domy kultury. Takie miejsca mają też zapewniony łatwy dostęp do komunikacji publicznej. W Rzeszowie tak wyglądają tylko niektóre powojenne osiedla.
Bez planów zagospodarowania przestrzennego przybędzie w Rzeszowie chaotycznej zabudowy bazującej na urzędowych warunkach, wzrosną problemy komunikacyjne. Nie ma wątpliwości, że lepsza jest przestrzeń urządzona według jednego planu opracowanego przez urbanistów niż ta, która jest wynikiem wielu decyzji administracyjnych i czyjegoś “widzimisię”.
Rzeszów ma się od kogo uczyć. Nasz większy sąsiad z małopolski – Kraków – jest objęty planami zagospodarowania przestrzennego w 64%. Jest polskim liderem w planowaniu przestrzennym. W Krakowie obowiązuje obecnie aż 214 planów miejscowych. Uchwalanie kolejnych jest jednym z priorytetów miasta, ponieważ to najlepszy sposób na walkę z chaosem urbanistycznym i najskuteczniejszy instrument kształtowania przestrzeni miejskiej. Dlatego Kraków, mimo swoich wad i minusów jest dużo ładniejszym, przyjaznym i spójnym miastem niż chaotycznie zabudowany Rzeszów. Który miejscami wygląda jak wieś zabudowana wieżami, gdzie przeplatają się ze sobą stare domy, stodoły, kurniki, bloki i szeregówki.Chciałbym też przypomnieć prezydentowi Rzeszowa i zastępcom, że powojenna Europa, w tym Holandia czy Austria w których kiedyś był, zaczęły odbudowę od planów zagospodarowania przestrzennego. Na przykład Sztokholm i Kopenhaga w latach 1930-50 od zera wybudowały potężne dzielnice mieszkaniowe z całą siatką ulic i kwartałów. Dzisiaj widzimy tam efekty budowania zgodnie z planem. Małe korki, ścieżki rowerowe, ładna architektura, spójna zabudowa, usługi i parki w pobliżu. Miasta przyjazne i bardzo dobre do mieszkania. Natomiast brak planów zagospodarowania to typowy przykład polskiej “wolności”, czyli jesteśmy wolni od rozumu, przewidywania, troski o przyrodę, otoczenie, mieszkańców czy przyszłych pokoleń.
Hasło “Rzeszów musi się rozwijać”, który jak mantrę powtarza prezydent, to nic innego, jak brak rozumu, brak myślenia, logiki i brak wizji rozwoju miasta. W Ratuszu nie wiedzą jak Rzeszów ma wyglądać za 5, 10 czy 30 lat. W zasadzie pewne jest jedno – deweloperzy mogą budować co chcą, gdzie chcą, byle co, byle jak i byle gdzie, a miasto chętnie do tych inwestycji doprowadzi drogi, wodę, gaz i prąd. Drogi dla rowerów, komunikacja publiczna, usługi, parki? Kogo to obchodzi. Ma się budować! Miasto ma się rozwijać! Nie przeszkadzajcie nam pomnażać swoich majątków kosztem waszego komfortu, zdrowia i życia.
- Fusy z kawy zamiast soli i piasku? Czemu nie! - 7 lutego 2021
- Nieprzemyślana polityka Tadeusza Ferenca i Rady Miasta - 27 stycznia 2021
Rzeszów powoli staje się chyba najbrzydszym miastem wojewódzkim w Polsce i taka jest prawda, kto nie wierzy niech pojeździ i poogląda.
O rany. ! A ja kupilem mieszkanie na osiedlu Nasz Gaj.
I juz podobno obok wyrasta nowe osiedle
Co mam teraz zrobic ?
Mieszkam w USA. Mowili moi ze Rzeszow „is the best.”
I co taraz mam zrobic ?