Na naszą skrzynkę pocztową wpłynęło zgłoszenie od mieszkanki Rzeszowa Pani M. (imię i nazwisko do wiadomości Porozumienia Razem dla Rzeszowa), z prośbą o umieszczenie zgłaszanego problemu na tworzonej przez nas mapie punktów zapalnych. Problem jest zbyt obszerny by umieścić go na mapie, został jednak tak wnikliwie przez mieszkankę Rzeszowa opisany i bogato zilustrowany zdjęciami, że postanowiliśmy opublikować go w całości. Cieszymy się że Rzeszów ma tak świadomych mieszkańców, którzy nie są obojętni na codzienne problemy miasta. Z chęcią opublikujemy takich tekstów więcej, by nasza strona stała się platformą wymiany i stwarzała mieszkańcom Rzeszowa możliwość wypowiedzenia się na miejskie tematy. Tym tekstem zapraszamy też Państwa do dyskusji nad problemami rzeszowskiej strefy płatnego parkowania.
„Strefa płatnego parkowania”
Jak wiemy, kilka lat temu została w Rzeszowie wprowadzona strefa płatnego parkowania. Nie bez powodu w tytule e-maila wzięłam ją w cudzysłów. Strefa, w zamierzeniu, miała uporządkować parkowanie w mieście. Niestety, gołym okiem widać, że zmieniła niewiele, jeśli chodzi o uporządkowanie, bo choć miejsce do parkowania rzeczywiście znaleźć łatwiej, to nie o to teraz chodzi.
Problem jest w nieprzestrzeganiu strefy nie tylko przez kierowców, bo to w Polsce normalne, ale przede wszystkim przez miejskie służby. Wiele lat temu prezydent Ferenc powiedział, że miasto ma być przyjazne dla kierowców oraz, że gdyby zależało to tylko od niego, nigdy nie wprowadziłby strefy płatnego parkowania. I tego się trzyma. Całe miasto, nie tylko centrum, w całości jest zastawione samochodami. Zaparkowane są wszędzie, na każdym skrawku chodnika, zastawiając go niemal w całości, utrudniając przejście pieszym, czy przejazd wózkiem. Stoją przy samych krawędziach przejść dla pieszych, ograniczając widoczność (najbardziej kuriozalny przykład: przejście na rogu Żeromskiego/Kilińskiego – aby zobaczyć, czy na przejściu nie ma pieszych trzeba wjechać na pasy, inaczej po prostu nic nie widać, poza samochodami oczywiście). Stoją na rogach ulic, na skrzyżowaniach, na przystankach, na pasach ruchu.
W obrębie strefy namalowane są linie, oznaczające miejsca do parkowania. Miejsca zostały oznaczone po to, aby tylko w nich parkować. Oznacza to, że teoretycznie, pozostałe miejsca wykluczają parkowanie. Tymczasem, od lat, jest inaczej.
Straż Miejska ma jedno wytłumaczenie: „sprawdzamy, wystawiamy mandaty, ale nie możemy być wszędzie”. Niestety, nie jest to prawdą. Obserwując sytuację mogłoby się wydawać, że panuje ogólne przyzwolenie na nieprawidłowe parkowanie w mieście. Gdyby było inaczej, sprawa dawno zostałaby rozwiązana. Autentyczne odpowiedzi strażników: „nie mogę wystawić mandatu, bo w samochodzie nie ma kierowcy”, „po sprawdzeniu wszystkie samochody stoją prawidłowo, mimo, że zaparkowane są w miejscach poza wyznaczonymi przez strefę” (w tym samym miejscu policja stwierdziła, że wszystkie stoją nieprawidłowo i wszystkim wystawiła mandaty), „a co to Panu przeszkadza, proszę przejść obok” – odpowiedział strażnik przeciskając się pomiędzy dwoma samochodami, stojącymi na przejściu dla pieszych, „ja nie widzę”.
Przykłady:
- róg Asnyka / Św. Mikołaja,
- róg Św. Mikołaja / Żeromskiego,
- róg Sobieskiego / Żeromskiego,
- róg Sobieskiego / Ofiar Getta,
- cała Okrzei,
- Plac Wolności obok przychodni Promedica oraz druga strona ulicy, wzdłuż przystanku po przejście dla pieszych na rogu Piłsudskiego / Targowej,
- vis a vis pomnika Piłsudskiego,
- Lwowska, od końca strefy do początku mostu,
- róg Słowackiego / Grodzisko,
- Matejki, vis-a-vis Ratusza, na oczach strażników miejskich,
- wreszcie, pod samym Ratuszem,
- przejście dla pieszych przy Asnyka, vis-a-vis Poczty,
- Sobieskiego, na wysokości szkoły muzycznej.
To tylko niektóre przykłady, oczywiście, każdy może podać kolejne.
















Napisałam pismo do Urzędu Miasta, podałam konkretne przykłady wraz z opisem, w jaki sposób samochody przeszkadzają pieszym w poruszaniu się, jakie zagrożenie stanowią w niektórych miejscach przez ograniczenie widoczności, dołączyłam zdjęcia i poprosiłam o ustawienie w tych miejscach klombów z zielenią lub słupków. Po kilku miesiącach i po przekazaniu pisma z wydziału do wydziału otrzymałam odpowiedź, że miasto nie dysponuje wolnymi klombami (!). Tyle.
Uważam, że problem jest bardzo poważny. Miasto jest zagracone, jest jedną wielką blacharnią samochodową. Ponadto, duża część kierowców płaci za parkowanie w strefie, mieszkańcy płacą abonamenty, natomiast równie duża część kierowców znalazła sobie miejsca do parkowania poza strefą i nie płacąc, parkuje w nich na co dzień. Przy tych ulicach, gdzie znajdują się budynki miejskich urzędów parkują tak urzędnicy: Okrzei, Kopernika, Ofiar Getta, Sobieskiego. Przy innych ulicach inni kierowcy, również pracujący lub po prostu przyjeżdżający do centrum.
Wiem, że abonament zwykły jest drogi, nie każdy, kto pracuje w centrum może sobie na niego pozwolić. A z drugiej strony miasto jednocześnie podwyższa opłaty za komunikację miejską. Ale w takim razie albo mamy strefę, której wszyscy przestrzegamy, albo zwalniamy wszystkich z opłat. Oczywiście, ja jestem za utrzymaniem opłat, ale stosujmy się do przepisów wszyscy.
Problem jest do rozwiązania, wystarczą tylko dobre chęci i organizacja. Niestety, miasto lekceważy problem, a tym samym również jego mieszkańców.